Zrewitalizowane bulwary nad rzeką Słupią miały być chlubą miasta. Po kilku miesiącach od ich oddania bardzo wyraźnie widać ślady użytkowania w postaci zniszczonych elementów małej architektury. Wczoraj z jednej z kładek zniknęła szklana barierka i nikt nie wie, jak mogło to się stać.
Od przekazania w użytkowanie zrewitalizowanych słupskich bulwarów minęło kilka miesięcy. Niestety od chwili oddania inwestycji zaczął pojawiać się problem z wandalizmem. Napisy na murach i ławkach oraz rozbite butelki po alkoholu to codzienny widok nad Słupią. Liny odgradzające nasadzenia zieleni są w wielu miejscach rozrzucone, a drewniane paliki, na których je przymocowano, połamane. Zarząd Infrastruktury Miejskiej tłumaczy, że sznury są rozwiązaniem tymczasowym.
– Bulwary cieszą się bardzo dużym powodzeniem, wiedzieliśmy, że ta frekwencja będzie dopisywać, ale nie spodziewaliśmy się, że aż w takim stopniu – mówi Tomasz Orłowski, zastępca dyrektora ZIM w Słupsku. – Jednak przy tej skali użytkowania uszkodzenia, które pojawiają się przy użytkowaniu każdego typu infrastruktury, są relatywnie niewielkie. Tutaj koszty, które do tej pory ponieśliśmy, relatywnie mieszczą się w granicach kilku tysięcy złotych. Liny, o których pan mówił, to rozwiązanie tymczasowe, które zostało wprowadzone na pierwszy sezon, aby dać szansę przyjąć się roślinom. Szczególnie obawialiśmy się tego pierwszego dnia, dnia otwarcia, kiedy tłumy przez weekend przetoczyły się przez bulwary. Tutaj te zabezpieczenia tymczasowe w postaci sznurów na palikach drewnianych spełniły swoją rolę, rośliny nie zostały poniszczone. Myślę, że w ciągu najbliższego miesiąca czy dwóch będą one systematycznie znikać z bulwarów, bo roślinność już się rozkrzewiła. W pierwszej kolejności w najbliższych dniach demontowane będą paliki i sznurki tam, gdzie są one pourywane, połamane. Niestety tego typu wandalizm, choć w mniejszej skali, ale też miał tutaj miejsce.
Zastanawiać może natomiast to że w ostatnich dniach z jednej z kładek zniknęła część szklanej balustrady. Słupski ZIM nie wie co się z nią stało, bo po samej szybie nie zostały żadne ślady wskazujące na jej wybicie.
– Największym problemem, jeśli chodzi o użytkowanie elementów przy bulwarach, są elementy szklane balustrad. One były konieczne ze względu na zachowanie perspektywy wzdłuż rzeki, ona jest najatrakcyjniejsza. Gdybyśmy przecięli ten ciąg nadrzeczny jakimiś barierkami stałymi, mielibyśmy bardzo niekorzystny efekt wizualny – mówi Tomasz Orłowski. – Dotychczas uszkodzono 5 szyb, i dużo, i niedużo, 3 z nich zostały już wymienione, 2 czekają na wymianę. Ustalamy teraz, co się stało z szybą przy MDK, ponieważ ona zniknęła. Wczoraj to miejsce zostało już zabezpieczone, dzisiaj zostało zlecone uzupełnienie tej szyby i wymiana zbitej szyby przy Baszcie Czarownic. Liczyliśmy się z tym, ze będą niezbędne działania czy nakłady związane z konserwacją. Poniekąd cieszymy się, że nie jest to większa skala i że jednak ludzie dbają. Widać, że mieszkańcom ta przestrzeń się podoba, odpowiada ich aspiracjom, co też może przyczyniać się do tego, że nie ma aż takich dużych uszkodzeń.
Rozwiązaniem problemu wandalizmu na bulwarach może być już kilkukrotnie przekładany montaż kamer monitoringu. Zarząd Infrastruktury Miejskiej przekonuję, że prace nad ich lokalizacją trwają, jednak finalnie na monitoring trzeba poczekać jeszcze 2 miesiące. (opr. jwb)