Blisko 30 kamer nowego monitoringu miejskiego już wkrótce kontrolować będzie obszar zrewitalizowanych bulwarów nad Słupią. Poza kilkoma są to urządzenia stałopozycyjne, co jest rozwiązaniem dużo bardziej efektywnym niż w wypadku kamer obrotowych. Ich zastosowanie pozwoli uniknąć efektu tzw. ciemnej plamy, który pojawia się przy obrotowym ruchu oka kamery.
.
Montaż monitoringu okazał się pilną potrzebą, ponieważ w zrewitalizowanej przestrzeni dochodziło do niszczenia mienia. Warto przypomnieć, że nowa infrastruktura miejska kosztowała ponad 30 milionów złotych, a oddana została do użytku zaledwie pół roku temu. Objęcie ciągłym podglądem elementów architektonicznych, szczególnie narażonych na akty dewastacji, z pewnością zmniejszy ryzyko powstawania zniszczeń. Jednocześnie wpłynie na wzrost poczucia bezpieczeństwa osób przebywających nad rzeką. Zapisy z kamer pozwolą przy tym ustalić, czy powstałe w infrastrukturze ubytki były aktem wandalizmu, czy też skutkiem niezamierzonych działań, np. przypadkowego uderzenia hulajnogi w szklaną barierkę kładki.
.
Jak informuje Paweł Krzemień z referatu rewitalizacji słupskiego ratusza, monitoring fizycznie jest już zainstalowany, jednak prowadzone są jeszcze prace związane z podłączeniem do tego, co na końcu kabla – czyli nowej siedziby straży miejskiej. Trwa właśnie przeprowadzka tej instytucji do budynku po byłym liceum przy ulicy Grottgera, jednak odbiory techniczne nowej sieci kamer mają zakończyć się planowo do 15 grudnia, łącznie z rozliczeniem finansowym. Wysokiej jakości obraz rejestrowany przez monitoring nad rzeką mógłby mieć już wartość dowodową. Umożliwia rozpoznanie twarzy czy elementów charakterystycznych, np. tablic rejestracyjnych pojazdów.
.
– To bardzo duża zmiana jakościowa. Poza tym kamery będą wyłącznie mieniem miejskim, obsługiwane przez powołaną do tego instytucję, czyli straż miejską. To jest inwestycja prowadzona przez miasto i finansowana przez miasto, i co także bardzo ważne, obraz jest przesyłany z kamer bezpośrednio do straży miejskiej bez żadnych pośredników. To najbardziej optymalny mechanizm zarządzania bezpieczeństwem miejskim – mówi Paweł Krzemień. – Osobiście mam taką nadzieję, że właśnie ten schemat będzie rozwijany, bo chodzi także o kwestię bezpieczeństwa rejestrowanego obrazu. Będąc mieszkańcem Słupska, chcę mieć świadomość, że obraz z kamer, które obserwują mnie w miejscach publicznych, jest obsługiwany przez instytucje do tego powołane, które w razie czego będą także ponosiły odpowiedzialność za jego niewłaściwe wykorzystanie czy niewłaściwe wykorzystanie wizerunku utrwalonego przez kamery.
.
Nowo montowane urządzenia monitoringu są już widoczne w przestrzeni bulwarów i obejmują swoim zasięgiem przede wszystkim miejsca często odwiedzane przez słupszczan i turystów, czyli główne ciągi piesze, kładki, pomosty nadrzeczne czy schody. Ideą jest, aby w razie zaobserwowanego zakłócenia porządku interwencja odpowiednich służb podejmowana była jak najszybciej, aby ujęcie sprawcy możliwe było niemal na gorącym uczynku, co jednak wiązałoby się z 24-godzinną bezpośrednią obserwacją tego, co na ekranach. Szef słupskiej straży miejskiej mówi, że na taką obsługę systemu będzie można liczyć już w przyszłym roku, po zakończeniu przeprowadzki siedziby strażników i zwiększeniu zatrudnienia w jednostce.
.
Kamery w obszarze nadrzecznym mają stanowić nowoczesne narzędzie teleinformatyczne. Ich system – o czym informuje kierownik referatu rewitalizacji – może dokonywać inteligentnej analizy obrazu, automatycznie wyszukując dane atrybuty. Jeśli w jakimś momencie ich nie zlokalizuje, sam od razu będzie o tym informował. Monitoring instalowany nad Słupią kosztował około 400 tysięcy złotych. (Joanna Wojciechowicz-Bednarek, fot. jwb, rkh)