45-lecie pracy artystycznej obchodził we wtorek, 27 marca, znany słupski aktor Jerzy Karnicki. Benefis aktora, który odbywał się w jego „rodowym” teatrze Rondo zbiegł się w czasie z obchodami Międzynarodowego Dnia Teatru.
Benefis artysty rozpoczął się akcentem ogólnoteatralnym, jako że 27 dzień marca obchodzony jest na całym świecie jako Międzynarodowy Dzień Teatru. Wiesław Dawidczyk ze Słupskiego Ośrodka Kultury, przy szczelnie wypełnionej sali odczytał z tej okazji przesłanie do ludzi teatru i widzów skompilowane z tekstów Stanisława Wyspiańskiego oraz współczesnej reżyserki Mai Kleczewskiej.
– Niech teatr zawsze stoi po stronie empatii. Nie pozostawajmy w letargu. Nie przestawajmy myśleć krytycznie. Nie udawajmy, że nie widzimy, nie czujemy i nie słyszymy. Miejmy odwagę podejmowania ryzyka. Teatr nie rodzi się z komfortu, ale z dyskomfortu – apelował słowami orędzia Wiesław Dawidczyk, aktor i reżyser.
Potem już wszystko krążyło wokół osoby bohatera wieczoru, który swoją teatralną karierę rozpoczynał w marcu 1972 roku w teatrze Rondo, prowadzonym wówczas przez Antoniego „Tośka” Franczaka. Stamtąd po latach trafił na scenę zawodową i to w Słupsku. Scenie tej wierny jest do dziś. Jerzy Karnicki, aktor i reżyser, pedagog teatralny opowiadał, jak to się stało, że jako absolwent Technikum Mechanicznego w Słupsku – szkoły mającej w swoim „dorobku” wielu artystów – trafił do teatru. Stwierdził, że teatr wciąż jest dla niego nieprzeczytaną książką, z której i on, i widzowie dowiadują się czegoś nowego. Odchodzi wprawdzie na emeryturę, ale będzie jeszcze grał w spektaklach, które są na afiszu. A potem? Zależy już id tego, co dyrekcja Nowego Teatru postanowi.
Przez ponad 4 godziny przez scenę przewijali się niektórzy artyści, z którymi przez te 45 lat Jerzy Karnicki współpracował: głównie muzycy i aktorzy. Nie wszyscy jednak, bo przez te 45 lat nazbierało ich się kilkuset. Część z nich wypełniała widownię i żywo reagowała na to, co działo się na scenie, a jubilat musiał sprostać wielu zadaniom. Na przykład Marian Szarmach, uzbrojony w niekonwencjonalne instrumenty sprawdził, jak Jerzy Karnicki poradzi sobie ze śpiewem z.. playbacku.
Wszyscy bawili się znakomicie, a wspomnieniom, także tym fotograficznym, towarzyszyły burze oklasków. Całość z właściwym sobie wdziękiem prowadzili Marek Rogala i Daniel Klusek. Benefis zakończył się tuż przed północą.(opr. rkh)