K6 INFO – LOKALNY SERWIS INFORMACYJNY REGIONU SŁUPSKIEGO

Doradcy w Słupsku

0

Zespół doradczy ministra gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej spotkał się dzisiaj w Słupsku. Głównym tematem były problemy rybołówstwa wynikające ze zmiany przepisów wprowadzonych przez Komisję Europejską.

W siedzibie Urzędu Morskiego w Słupsku spotkali się dzisiaj członkowie zespołu doradczego ministra gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej. Uczestniczyła w nim również posłanka Dorota Arciszewska-Mielewczyk, przewodnicząca sejmowej komisji gospodarki morskiej. Najważniejszym tematem posiedzenia była trudna sytuacja ekonomiczna polskiego rybołówstwa. Szczególnie w kontekście pomysłu zamykania Bałtyku dla rybaków.

Polskie rybołówstwo jest w bardzo trudnej sytuacji, jeżeli chodzi o ekonomię – mówi Jerzy Wysoczański, przewodniczący Prezydium Zespołu Doradczego przy MGMiŻW. – Dyrektywa unijna zawiodła, a polscy rybacy od szeregu lat mają wypracowane swoje spojrzenie na możliwości ratunkowe. Osobiście myślę, że nie jest konieczne zamknięcie Bałtyku. Można temu zapobiec. Muszą być jednak podjęte pewne kroki ze strony Komisji Europejskiej. A te są bardzo proste. Są to pewne ograniczenia ochronne, o których my jako polska administracja i rybacy mówimy. Są to też pewne dyrektywy, które normują sposób poławiania niektórych gatunków. Unia Europejska poszła zbyt daleko, jeżeli chodzi o połowy. Myślę tutaj o połowach, na przykład siatką (siecią) ciągnioną sposobem dennym.

Wprowadzenie zmian w wielkości oczek sieci spowodowało nadmierną selektywność połowów, co w znacznej mierze odbiło się na populacjach ryb. Polscy rybacy postulują powrót do oczek wcześniej stosowanych. Wiele zastrzeżeń i wątpliwości budzą też przyjęte przez Komisję Europejską okresy ochronne.

Okresy ochronne nie są przestrzegane – zaznacza Jerzy Wysoczański. – Przynajmniej od 25 lat lipiec i sierpień były czasem zakazu połowu dorsza. Co się stało? Dwa lata temu Unia otworzyła połowy dorsza w lipcu i sierpniu. To jest grzech. To jest sabotaż. Uważam, że te miesiące bezpośrednio po czerwcowym, lipcowym tarle dorsza powinny być objęte zakazem połowu tego gatunku. Ewentualnie mogłyby małe jednostki przez pięć dni w miesiącu, jako atrakcja dla turystów. Z tym się zgadzam. Przy brzegu jest ładny dorsz. On jest w dobrej kondycji i nadaje się do przetwórstwa. I niechby te małe łódeczki przez te pięć dni w miesiącu sobie go poławiały. To nie jest szkodliwe dla zasobów. To nie jest zagrożenie. Zagrożeniem są jednostki paszowe. To jest duży problem dla Bałtyku i, niestety, nie możemy się z tym jako polska administracja, ministerstwo przebić w Unii Europejskiej. Nie wiem, dlaczego. Widocznie tam są silniejsi od nas albo tam głosu naszego nie słychać.

Zdaniem przewodniczącego, dla poprawy sytuacji rybaków konieczne byłoby wspólne działanie krajów nadbałtyckich, ale jest to trudne do osiągnięcia, ponieważ istnieje rozbieżność interesów. Posiedzenie wyjazdowe zespołu radzącego o metodach zapobiegnięcia dalszej degradacji polskiego rybołówstwa zorganizowane zostało z inicjatywy kandydującej na stanowisko prezydenta Słupska, Anny Mrowińskiej. (opr. rkh)

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.