K6 INFO – LOKALNY SERWIS INFORMACYJNY REGIONU SŁUPSKIEGO

Pisankowy Słupsk

0

Dzisiaj w słupskim ratuszu odbył się wernisaż projektu „Pisankowy Słupsk”. Pisanki wykonywane metodą rytowniczą przygotował Piotr Steć, który na ten cel otrzymał stypendium Prezydenta Miasta Słupska w wysokości 4.200 złotych.

Zabytki Słupska na kolorowych pisankach podziwiać można na wystawie w słupskim ratuszu. Projekt „Pisankowy Słupsk” przygotował znany w naszym mieście artysta Piotr Steć. Autor pisanek wykonał je dzięki środkom pochodzącym ze stypendium Prezydenta Miasta Słupska w wysokości 4.200 złotych. Na dzisiejszym wernisażu obecne były między innymi prezydentki Słupska oraz wiele osób związanych ze sztuką i kulturą w mieście.

– Wystawionych jest dzisiaj 66 prac. Są to zabytki Słupska obecnie istniejące, ale proponuję zapoznać się z informacjami, bo są też budynki zabytków nieistniejących już, zburzonych w 1945 roku albo jeszcze wcześniej, albo poprzenoszonych, tak więc jest tu kawał fajnej historii naszego miasta – mówi autor prac Piotr Steć. – Ze względu na to, że stypendium zostało przyznane na koniec kwietnia i miałem trzy miesiące na przygotowanie tej pracy, to była to intensywna praca, ale fajna, 90 procent tych prac powstało właśnie w ciągu tych trzech miesięcy.

Autor wykorzystuje w swoich dziełach najróżniejsze jajka, od gęsich po strusie. Pan Piotr wykonuje pisanki metodą rytowniczą. Praca polega między innymi na barwieniu całego jajka, a następnie na zdrapywaniu kolejnych warstw farby, aby stworzyć pisankowe dzieło sztuki. Przy niektórych projektach bardzo skrupulatnie wycina w skorupkach dziury, przez co ostateczny produkt jest bardzo delikatny.

– Ja nie potrafię tego zrobić na samej pustej wydmuszce, potrzebuję mieć to ciężkie, żeby dobrze leżało w dłoni, jest wtedy inne naprężenie przy wydrapywaniu – mówi Piotr Steć. – Jak nasypię sobie piasku z Ustki – przyznaję się bez bicia, że stamtąd – to jak jest już jajo ufarbowane, dopiero na nim wydrapywany jest wzór. Potem piasek wysypuję i idzie na kolejne skorupy. Do zeszłego roku, do wystawy, którą miałem w Rondzie, to szczyciłem się tym, że miałem 365 dziurek w jednym gęsim jaju, ale teraz już rekord został pobity, bo mam ich teraz 536, nie w strusim, tylko w gęsim. Tak więc sam się boję brać do ręki. A ze względu na to, że było szybkie tempo przygotowania tej wystawy, nie mogę już patrzeć na jajka i śmieję się, że do łazienki też wchodzę już po ciemku.

W świetnym humorze, autor na zakończenie oficjalnej części wernisażu sprezentował ozdoby i biżuterię z jajek dużej części przybyłych gości. (opr. jwb)

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.