K6 INFO – LOKALNY SERWIS INFORMACYJNY REGIONU SŁUPSKIEGO

Wielka wyprawa młodzieży

0

Dzisiaj 28 lipca, punktualnie o 8 rano, ze słupskiego dworca PKP, wyruszyła w wielką podróż w góry dziewięcioosobowa grupa młodzieży wraz z opiekunem ze stowarzyszenia Coolturka. Ich celem jest przejście Głównym Szlakiem Beskidzkim. Liczy on ponad 500 km, a młodzi śmiałkowie chcą go zdobyć w czasie krótszym niż 21 dni.

Dziś, 28 lipca, około godziny 7:20 na słupskim dworcu PKP zjawiła się dziewięcioosobowa grupa młodzieży w wieku od 13 do 16 lat, która wraz z opiekunem Krzysztofem Nowakowskim ze stowarzyszenia Coolturka, wyruszyła na liczącą ponad 500 km Młodzieżową „Włóczęgę Głównym Szlakiem Beskidzkim”. Nastolatkowe wzięli ze sobą tylko niezbędne rzeczy podręczne, w tym wodę i prowiant. Cały niezbędny ekwipunek potrzebny do przetrwania na surwiwalu w górach, w tym śpiwory, karimaty, namioty, ciepłe ubrania i buty o grubej podeszwie zostaną im dostarczone specjalnym samochodem. Gotowi i zmobilizowani, żegnani przez rodziców, punktualnie o 8 rano wyruszyli w swoją wielką podróż pociągiem najpierw do Krakowa, a następnie do Ustronia w Beskidzie Śląskim, skąd w sobotę rozpoczną swoją trzytygodniową pieszą wędrówkę. Szlak turystyczny zaprowadzi ich aż do Wołosatego w Bieszczadach.

Mamy zamiar ten szlak pokonać w czasie poniżej 21 dni – mówi Krzysztof Nowakowski ze Stowarzyszenia Coolturka. – To jest naprawdę wyzwanie. Ten termin marszu może się skończyć maksymalnie po 25, 26 dniach i po tym czasie będziemy już wracać. Mam jednak nadzieję, że tempo utrzymamy. To wszystko zależy od naszej kondycji, od różnych kontuzji, ale przede wszystkim od pogody. Zawalczymy o diamentową odznakę PTTK. Mam nadzieję, że się uda.

Śmiałkowie są prawdopodobnie najmłodszymi w historii, którzy będą chcieli w całości przejść Głównym Szlakiem Beskidzkim i powalczyć o diamentową odznakę. Dziewięcioosobowa grupa została naturalnie wyselekcjonowana, a w przeszłości jeździła już w góry na obozy wędrowne i wie czego można się spodziewać na szlaku. Podjęli wyzwanie i są zdeterminowani, by mu sprostać. Niezależnie czy w górach będzie padał deszcz, wiał silny wiatr czy świeciło palące słońce, będą maszerować ku wyznaczonemu celowi. Przede wszystkim jednak liczyć się będzie niezapomniana przygoda.

Celem jest zdobycie tej odznaki, ale nie za wszelką cenę – zapewnia Krzysztof Nowakowski. – Tą wspólną „kropką” pomiędzy ustroniem a Wołosatym jest nasze wspólne życie i przygoda. To jest dla mnie najważniejsze. Wysiłek, jaki wkładają w ten etap przygotowań też jest ciekawy. Spotykamy się czasami w wyjątkowo niedogodnych warunkach. W niedzielę o siódmej rano jest zbiórka i wędrujemy. I to też ćwiczy ich charakter. Wiemy, kto sobie poradzi i w ten sposób następuje naturalna selekcja. Jeżeli jest jakiś problem, rzucamy jakiś pomysł, rzucamy co jest do zrobienia, padają słowa, ale od razy za tym muszą iść czyny. Tutaj nikt nikogo o nic nie będzie prosił. Jeżeli jedziemy i trzeba zrobić jedzenie, to oni wiedzą,. Że muszą sobie to jedzenie zrobić, a mnie tylko wołają do tego jedzenia.

Grupa do wyprawy przygotowywała się od zeszłego roku. W tym czasie trenowali indywidualnie w Słupsku, pracując m.in. nad kondycją fizyczną i wytrzymałością psychiczną w ekstremalnych warunkach. Przeszli też szkolenie z zakresu pierwszej pomocy m.in. w sytuacji wystąpienia kontuzji czy urazów. Do wyjazdu namawiali ich przede wszystkim rodzice.

Taka naprawdę mój zachęcił mnie do tego – mówi Maciej Nowakowski, uczestnik wyprawy Głównym Szlakiem Beskidzkim.

A mi kibicują – dodaje Natalia Paul, uczestniczka wyprawy Głównym Szlakiem Beskidzkim. – Trzymają kciuki, żeby mi się udało i chcą mnie po powrocie spotkać na stacji.

Młodzież w ostatnich miesiącach nie zaniedbywała też szkoły. Większość z nich w minionym roku szkolnym kończyło ósmą klasę szkoły podstawowej. Są po egzaminach ósmoklasisty i dostali się do wymarzonych liceów i techników. Teraz czeka ich kolejne, niełatwe wyzwanie.

Mamy codziennie do zrobienia 25 do 30 kilometrów, więc jest to naprawdę dużo – uważa Maria Rudnik, uczestniczka wyprawy Głównym Szlakiem Beskidzkim. – A z rzeczy, których się boimy, mogę chyba wypowiedzieć się grupowo, to tego, że nie będzie codziennie możliwości skorzystania z bieżącej wody, z prysznica, a to jest rzecz, którą bardzo bym chciała codziennie przy sobie mieć. Niestety chyba nie będziemy mieli codziennie takiej możliwości.

– Musimy odpocząć, przygotować posiłek i iść dalej i to wszystko, co będziemy robić – mówi Jan Pawlak, uczestnik wyprawy Głównym Szlakiem Beskidzkim. – Ale raczej będzie okazja na coś innego, a nie tylko trzy tygodnie to samo.

Śmiałkowie będą wędrować turystycznym szlakiem tylko z lekkim ekwipunkiem, a ciężkie rzeczy pozostaną w schroniskach, gdzie zamierzają nocować. Młodzi wędrowcy otrzymali na pamiątkę od władz miasta flagę z godłem Słupska, która ma ich szczęśliwie prowadzić do celu wyprawy. Życzono im także udanej zabawy i bezpiecznego powrotu do domu. (opr. rkh)

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.