Sobotni wieczór w teatrze Rondo zdecydowanie różnił się od poprzednich jubileuszowych wydarzeń. Po pierwsze, nastrojowo wiązał się z listopadowymi świętami, a po drugie, na scenie zagościł jazz w wykonaniu Leszka Kułakowskiego i jego przyjaciół.
Zaduszki jazzowe mają w Słupsku długą tradycję, bo sięgająca lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku i funkcjonowania ówczesnego Miejskiego Ośrodka Kultury przy ulicy Braci Gierymskich. Organizujący je Maciej Macko zapraszał do udziału w nich słupskie zespoły muzyczne, a z biegiem tego wspominkowego koncertu przekształcał się on w jam session. Tradycją stało się wspominanie ze sceny tych muzyków, którzy odeszli do „Niebiańskiej Orkiestry”. Swoistym nawiązaniem do tej idei był sobotni koncert Leszka Kułakowskiego i jego tria. Niestety nie mógł w nim uczestniczyć saksofonista Marcin Janek, ponieważ – jak zakomunikował to gospodarz wieczoru – uniemożliwiła mu to choroba. W tej sytuacji zmianie uległ także zapowiadany program. Nie mogło w nim zabraknąć kompozycji Krzysztofa Komedy, autorskich dzieł Leszka Kułakowskiego czy jego interpretacji nokturnu Fryderyka Chopina. Wszystkie zaproponowane utwory miały charakter nastrojowy, a ich wydźwięk kierował wyobraźnię odbiorców ku temu wymiarowi, który rządzi się prawem wspomnień i osobistych refleksji. Tę atmosferę w sposób niezapomniany wzbogacały partie solowe instrumentalistów tego tria, Tomasza Sowińskiego na perkusji i Piotra Kułakowskiego na kontrabasie.
Był czas także na pamięć o tych, którzy odeszli, a w słupskiemu jazzmanowi byli wyjątkowo bliscy – Piotra Kiedosa, wieloletniego wiceprezesa Stowarzyszenia im. Krzysztofa Komedy, Kazimierza Jałowczyka, znakomitego malarza i grafika, autora plakatów dla Komeda Jazz Festival i Grażyny Bożek-Szczepłockiej, założycielki słupskiego DKF-u. Temu pierwszemu jednoznacznie zadedykował Leszek Kułakowski utwór zagrany na bis, który różnił się nieco charakterem, bo miał funkowe brzmienie, za to schlebiające gustowi Piotra.
Ten kolejny jubileuszowy wieczór w Rondzie oddał nastrój pierwszych listopadowych dni i dla publiczności był interesującym artystycznym podkreśleniem ich charakteru.
Ryszard Hetnarowicz
Fot. Ryszard Hetnarowicz